Dopada cię ssanie, a w żołądku
otwiera się mini portal do innego wymiaru? I wtedy właśnie objawia
się syndrom pustej lodówki. Takie coś, że latasz do niej co pięć
minut w nadziei, że coś jadalnego się jakimś cudem
zmaterializuje? Czasem jest po prostu tak, że twoja lodóweczka jest
pełna dobrobytu, wszystko się wręcz z niej wylewa. I głównie
jest tam od zapierdolu rzeczy, które za nic ci teraz nie podejdą.
Kappa! Tak w dużej mierze to sporo ludzi je z nudów. Pożerasz i
pożerasz i jeśli nie jesteś postacią z anime, nie masz przemiany
materii zawodowego pływaka lub problemów z tarczycą przeważnie
zaczynasz budować masę. Wróćmy jednak do rozczarowania, gdy
stoisz w progu chłodnej krainy żywności. Rozczarowania, które
jest jak potworny ból naostrzonego wiertła do betonu w dłoni i
poparzenie czwartego stopnia przy piosence Justina Bibera w
Nightcorze. Mija krótka chwila na jajecznicę studencką gdy zdążysz
otworzyć, zamknąć lodówkę i podrapać się po jajkach. Wracasz
do czego tam chcesz i przypominasz sobie, że może powinieneś wziąć
się za siebie, jeść regularnie i zacząć ćwiczyć. Po odrzuceniu
tych wszystkich idiotycznie nierealnych myśli wracasz do lodówki,
jakbyś nie stał tam pięć minut wcześniej. Otwierasz drzwiczki,
tak dla przypomnienia sobie zawartości lodówki. Znowu
rozczarowanie, tylko tym razem żeby ból nie minął za szybko polej
to kwasem siarkowym sześć i podpal. Rękę zagaś benzyną. Tak
wyrobiony odruch oduczy cię podjada między posiłkami i stopniowego
tycia przed komputerem. Zamiast oglądać internet pełen cudów,
ludzi i panów z wąsami trzeba wcinać pięć zdrowych porcji jak
mówi pani lektorka w telepudle i nie podrabiać zwolnień na WF. No,
jak nie wierzysz to kawałek drutu, klamka i metalowe drzwi. W sam
raz na sadomaso, gangabang party bo są ludzie i parapety.
ps: dzisiaj bardzo zryte, wahania mocy gimbazy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz