Kieszonkowe potworki. Naszła mnie chęć
porozmawiania o tych małych, wyrodnych owocach czyjeś fantazji w
myśl starej, internetowej mądrości by nigdy nie starać się
zrozumieć Japończyków. Nie trudno jest kochać pokemony, tym
bardziej gdy na twoim kompie – ziemniaku zombie emulator gameboy
jest poza gierkami z przeglądarki jedyną formą jakieś rozgrywki.
Nostalgiczne wspomnienia porannej kreskówki, sentymentalne
westchnienie do tazosa z paczki czipsów. No, ale to jest japońskie
i coś tutaj musi pójść nie tak, chociażby ze względu na te
wszystkie jakże niewinne różnice w sposobie myślenia całego
świata i obywateli kwitnącej wiśni. Jak wreszcie się ujawnią, są
jak zorientowanie się, że w twój mózg od paru minut wwierca się
porządna wiertarka udarowa. Taki dla przykładu żółty stworek
Hypno, hipnotyzuje dzieci i porywa je i nie lubi swoich kolan, tak
ten fakt zdecydowanie przebija to coś tam o dzieciach. Nie ma to jak
trzymać jakieś błyszczące metalowe ustrojstwo w lewej ręce, a
prawą pisać w CV w zakładce zainteresowania „kindapping”. Czy
w ich świecie nikt nie ma broni żeby do tego strzelać? Bo kogo
obchodzi taki Phantump takie lewitujące drewienko. Pomijając już
fakt, że nawet w naszej rzeczywistości nie wzbudziłoby to jakieś
mega sensacji bo zmasowana armia internetowych gimbów
skomentowałaby, że jest to „fejk”. Fruwające mocą umysłu
pniaczki opętane przez duchy dzieci pozostawionych i zmarłych w
lesie. Czekajcie, że co?! Nawet srający tęczą niewidzialny,
różowy jednorożec, beztrosko paskudzący niebo zatrzymałby się i
skończył jak znane nam z wiadomości malezyjskie samoloty, ryjąc
nowiuśki krater. No dobra może to taki element z japońskiej
kultury, duchy, animizm, hakuna matata i te sprawy. Zaczekajcie jest
jeszcze pewien pokemoniasty miecz. Powstaje gdy jakiś duch opęta
taki przerośnięty scyzoryk, potem to coś wiedzie beztroski żywot
wysysania z trenerów sił życiowych. Czas na szeroki, błyszczący
uśmiech szaleńca, można jeszcze dorzucić jakiś diaboliczny
śmiech. Wszystko to będzie jak najbardziej na miejscu. Na pokemony
od małego patrzyłam przez pryzmat radochy i nieludzkiej
zajebistości. Nie wiem czy tą całą otoczkę dziecięcego zacieszu
z tych stworzeń, jakie one by nie były, można jakoś specjalnie
zniszczyć, bo i po co? Nawet generacja X Y na którą większość
narzeka jest zajebista. No ale, nie zmienia to faktu, że to przyszło
z Japonii, a każdy wymysł tamtejszej kultury to takie jajko z
niespodzianką. Szkoda tylko, że czasem zamiast dania ci takiej
zabawki do poskładania, porywają ci dziecko ;-;
ps: proponuje zapodać jakąś pokemonową creepy pastę, tak na bezsenność
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz