sobota, 18 października 2014

Gimbokot wybieram cię

Kieszonkowe potworki. Naszła mnie chęć porozmawiania o tych małych, wyrodnych owocach czyjeś fantazji w myśl starej, internetowej mądrości by nigdy nie starać się zrozumieć Japończyków. Nie trudno jest kochać pokemony, tym bardziej gdy na twoim kompie – ziemniaku zombie emulator gameboy jest poza gierkami z przeglądarki jedyną formą jakieś rozgrywki. Nostalgiczne wspomnienia porannej kreskówki, sentymentalne westchnienie do tazosa z paczki czipsów. No, ale to jest japońskie i coś tutaj musi pójść nie tak, chociażby ze względu na te wszystkie jakże niewinne różnice w sposobie myślenia całego świata i obywateli kwitnącej wiśni. Jak wreszcie się ujawnią, są jak zorientowanie się, że w twój mózg od paru minut wwierca się porządna wiertarka udarowa. Taki dla przykładu żółty stworek Hypno, hipnotyzuje dzieci i porywa je i nie lubi swoich kolan, tak ten fakt zdecydowanie przebija to coś tam o dzieciach. Nie ma to jak trzymać jakieś błyszczące metalowe ustrojstwo w lewej ręce, a prawą pisać w CV w zakładce zainteresowania „kindapping”. Czy w ich świecie nikt nie ma broni żeby do tego strzelać? Bo kogo obchodzi taki Phantump takie lewitujące drewienko. Pomijając już fakt, że nawet w naszej rzeczywistości nie wzbudziłoby to jakieś mega sensacji bo zmasowana armia internetowych gimbów skomentowałaby, że jest to „fejk”. Fruwające mocą umysłu pniaczki opętane przez duchy dzieci pozostawionych i zmarłych w lesie. Czekajcie, że co?! Nawet srający tęczą niewidzialny, różowy jednorożec, beztrosko paskudzący niebo zatrzymałby się i skończył jak znane nam z wiadomości malezyjskie samoloty, ryjąc nowiuśki krater. No dobra może to taki element z japońskiej kultury, duchy, animizm, hakuna matata i te sprawy. Zaczekajcie jest jeszcze pewien pokemoniasty miecz. Powstaje gdy jakiś duch opęta taki przerośnięty scyzoryk, potem to coś wiedzie beztroski żywot wysysania z trenerów sił życiowych. Czas na szeroki, błyszczący uśmiech szaleńca, można jeszcze dorzucić jakiś diaboliczny śmiech. Wszystko to będzie jak najbardziej na miejscu. Na pokemony od małego patrzyłam przez pryzmat radochy i nieludzkiej zajebistości. Nie wiem czy tą całą otoczkę dziecięcego zacieszu z tych stworzeń, jakie one by nie były, można jakoś specjalnie zniszczyć, bo i po co? Nawet generacja X Y na którą większość narzeka jest zajebista. No ale, nie zmienia to faktu, że to przyszło z Japonii, a każdy wymysł tamtejszej kultury to takie jajko z niespodzianką. Szkoda tylko, że czasem zamiast dania ci takiej zabawki do poskładania, porywają ci dziecko ;-;
ps: proponuje zapodać jakąś pokemonową creepy pastę, tak na bezsenność

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz