
Zona, stalkerzy prawie jak Polska po
dwudziestu kolejnych latach eurokołchozu i następnej nieuniknionej
kadencji rządów POPISu. Hm czyżbyśmy właśnie odkryli kim jest
ten magiczny elektorat, który ciągle wybiera bandę rudego już bez
rudego? Może w istocie ktoś marzy o lataniu z licznikiem geigera
tam i z powrotem ale by ziścić ten mokry sen miłośnika post-apo
wystarczy skłócić ze sobą wszystkich potencjalnych właścicieli
i użytkowników broni jądrowej. Raz, dwa, trzy trzecią rękę masz
dziś ty. Jedno wiem na pewno Stalkerzy to irytujące bestię i
trudni współlokatorzy. Wyskakują dosłownie wszędzie z
mikrofalówek, konserw, telewizorów, łóżek, pudełek, muszli
klozetowych, pryszniców, telefonów itp. No oczywiście, nie
zapominając o tym przeszywającym spojrzeniu szkiełek z gaz maski,
które uważnie skanuje to co trzymasz przy sobie. Stalker to taki
wielki zmutowany chomik, który tylko czeka na okazję zapchania
sobie policzków i spieprzenia w losowo wybranym kierunku. Przy sobie
trzyma wszystko co ma mu być potrzebne do przetrwania w trudnym
świecie promieniowania i śmiertelnych emisji bądź też mrocznych
i niepoznanych tuneli metra. Zwał jak zwał wszyscy wiedzą o co
chodzi, wystarczy zostawić lodówkę na chwilę bez opieki, o
alkoholu nie wspominając. Stalker zaadaptuje wszystko i przetworzy
wszystko, podobnie jak polski bimbrownik przedestyluje każdy zdobyty
surowiec. Nie wspominając o tych wszystkich dziwnych artefaktach,
które ten nieznośny współlokator przytarga do domu jak kot
zdechłą mysz. Przynajmniej fakt, że następnego dnia z
niewiadomych powodów wszystkie roślinki doniczkowe świecą w
ciemności, a tobie wyrósł ogon nie budzi już większego
zdziwienia.
ps: mamy nowego bohatera Kota-stalkera, tak wiem, że wygląda jak kuzyn slendermana