poniedziałek, 10 listopada 2014

Mój współlokator Stalker


Zona, stalkerzy prawie jak Polska po dwudziestu kolejnych latach eurokołchozu i następnej nieuniknionej kadencji rządów POPISu. Hm czyżbyśmy właśnie odkryli kim jest ten magiczny elektorat, który ciągle wybiera bandę rudego już bez rudego? Może w istocie ktoś marzy o lataniu z licznikiem geigera tam i z powrotem ale by ziścić ten mokry sen miłośnika post-apo wystarczy skłócić ze sobą wszystkich potencjalnych właścicieli i użytkowników broni jądrowej. Raz, dwa, trzy trzecią rękę masz dziś ty. Jedno wiem na pewno Stalkerzy to irytujące bestię i trudni współlokatorzy. Wyskakują dosłownie wszędzie z mikrofalówek, konserw, telewizorów, łóżek, pudełek, muszli klozetowych, pryszniców, telefonów itp. No oczywiście, nie zapominając o tym przeszywającym spojrzeniu szkiełek z gaz maski, które uważnie skanuje to co trzymasz przy sobie. Stalker to taki wielki zmutowany chomik, który tylko czeka na okazję zapchania sobie policzków i spieprzenia w losowo wybranym kierunku. Przy sobie trzyma wszystko co ma mu być potrzebne do przetrwania w trudnym świecie promieniowania i śmiertelnych emisji bądź też mrocznych i niepoznanych tuneli metra. Zwał jak zwał wszyscy wiedzą o co chodzi, wystarczy zostawić lodówkę na chwilę bez opieki, o alkoholu nie wspominając. Stalker zaadaptuje wszystko i przetworzy wszystko, podobnie jak polski bimbrownik przedestyluje każdy zdobyty surowiec. Nie wspominając o tych wszystkich dziwnych artefaktach, które ten nieznośny współlokator przytarga do domu jak kot zdechłą mysz. Przynajmniej fakt, że następnego dnia z niewiadomych powodów wszystkie roślinki doniczkowe świecą w ciemności, a tobie wyrósł ogon nie budzi już większego zdziwienia.

ps: mamy nowego bohatera Kota-stalkera, tak wiem, że wygląda jak kuzyn slendermana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz