sobota, 8 listopada 2014

Marihunaen? A komu to potrzebne?



Ludzie odurzają się od setek lat czym popadnie i w tej długiej historii można się doszukać dosłownie wszystkiego. A ten nasz ukochany temat, jest taki zielony, rośnie sobie i pobiera energię słoneczną i w ogóle wydaje się być najbardziej bezkonfliktową roślinką na całym świecie. Może inaczej, dzięki tej uroczej roślince w ciągu kilku chwil robisz doktorat z socjologi, filozofii, ekonomii, a dodatkowo zostajesz profesorem poezji lingwistycznej. Ludzie odkrywają po tym bardzo prostą sztukę robienia beki ze wszystkiego. Nawet nie wiesz kiedy zaczynasz się kłócić z własnym dywanem kiedy twoi kumple robią z biurka łódź podwodną, a do reszty wkurwiona głodzilla z okresem sieje spustoszenie w twojej lodówce. Niestety kiedy twoja wykładzina usiłuje pogodzić mechanikę kwantową z teorią względności wiesz, że konwersacja niestety trochę się przeciągnie tym bardziej gdy kapitan łodzi podwodnej ogłasza zwycięstwo filozofii Sokratesa nad myślą sofistów. Jakkolwiek by to nie brzmiało nie należy przyjmować marihułanena zupełnie bezkrytycznie. No bo jak mówią jakieś tam podobno bardzo poważne badania od jarania ile wlezie można dorobić się przeróżnych efektów ubocznych np. nakazu eksmisji swoich szarych komórek. Podobno cały ten zielony cyrk może również przyczynić się do nabawienia się takiej przyjemnej choroby jak schizofrenia. I tak i tak na coś się umrze jak to powiadają nałogowi palacze zajmujący się profesjonalną hodowlą raków i latających przerzutów. W świecie wiecznej fazy dużo łatwiej jest uzyskać jednocyfrowe IQ chociaż jak uczy nas życie idiotą można być bez faszerowania się byle czym.

ps: po co ludziom przegroda nosowa? żeby niektórych nie kusiło!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz